sobota, listopada 12, 2005

Rozmyślania za kierownicą nr 18 - Awantura na internecie!

Zimowa grypa, która mnie dopadła - przyhamowała „Rozmyślania za kierownicą” na kilka tygodni. Za to więcej uwagi mogłam poświęcić internetowi, na który przeważnie nie starcza mi czasu. Zatem dzięki grypie, choć trochę późno, bo dopiero parę dni temu, dowiedziałam się, że dn.19.07.05r na Wirtualnej Polonii - która jest głosem Polonii z całego świata na internecie - burzę wywołał felieton Mariana Kałuskiego pt. „Krytycznie o Polonii australijskiej.” Zainteresowanym podaję adres: www.wirtualnapolonia.com

Sprawa, którą autor poruszył, dotyczy przede wszystkim prezesa Rady Naczelnej naszej Polonii.

Po pierwsze: przyznam, że osobiście niewiele wiem na temat Rady Naczelnej Polonii Australijskiej (a ostatnio nawet!) i Nowozelandzkiej. Nigdy też nie głosowałam na nikogo z tej rady ani na nikogo z jakiejkolwiek organizacji, które RN wybierają - ponieważ nie są to wybory ogólnopolonijne.

Ze strony internetowej można dowiedzieć się, że jest ona naczelną organizacją zrzeszonych organizacji polonijnych w Australii i wybierają ją przedstawiciele podlegających jej organizacji - czyli podając niedokładnie (nie znam dokładnych danych), mniej więcej 6% Polonii australijskiej. Dlaczego więc RN reprezentuje CAŁĄ Polonię australijską (i ostatnio) nowozelandzką - pozostaje dla mnie zagadką. Ponieważ nazwa nie odpowiada prawdzie powinna brzmieć: Rada Naczelna Zrzeszonych Australijskich i Nowozelandzkich Organizacji Polonijnych.

Ważne też, że zrzeszonych, bo nigdy nie słyszałam, żeby rada ta, kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób pomagała organizacjom polonijnym, w których działałam i działam od 86r, a więc: dziecięcemu chórowi Polskie Kwiaty, sobotniej szkole w Cabramatta, Radiu 2000FM, Polskiemu Towarzystwu Literackiemu w Sydney, Expressowi Wieczornemu, czy miesięcznikowi Akcent Polski - które to organizacje mimo bardzo prężnego i pożytecznego działania, Radzie Naczelnej nie podlegają.

W zasadzie RN ma wąski zakres działania i służy głównie rozwiązywaniu ewentualnych konfliktów między Polonią, a Australią. I owszem, nieraz czytam w prasie, jak „dzielnie” broni nazwy góry Kościuszki, czy protestuje przeciw nazywaniu nazistowskich obozów zagłady, polskimi obozami koncentracyjnymi (z dużym opóźnieniem). Z podanych przykładów wnioskuję, że ma ona służyć przedstawianiu Australijczykom prawdy o Polsce i Polonii. Wobec czego jak zakwalifikować niedawno organizowane przez RN – dla widowni australijskiej! - obchody ku czci Solidarności ...bez Solidarności, której wielu członkom Australia niegdyś udzieliła azylu?

Oczywiście Rada Naczelna Polonii jest potrzebna, chociażby jako łącznik pomiędzy Australią a Polonią, powinna jednak działać energicznie i przedstawiać PRAWDĘ o Polonii i Polsce

Po drugie: ponieważ nie znam żadnej innej działalności RN niż w.w. i nie znam prywatnie jej członków (nawet z widzenia!) - nie mogę potwierdzić faktów przytoczonych w artykule p.Kałuskiego.

Choć jeden mogę! Jestem bowiem w posiadaniu pierwszego numeru Akcentu Polskiego, w którym zamieszczono przedruk z polskiego pisma „Technika i ty” z dn.1.06.69r - felietonu napisanego ku czci postępu socjalizmu w dawnej Polsce! Cytuję fragment: „Postęp ten jest widoczny w całym kraju, niemal w każdym jego zakątku. Daje się zauważyć dymami odległych kominów, światłem neonów, hukiem motorów i ich ciągłym ruchem.” itd. w podobnym tonie. Felieton podpisano: Janusz Rygielski.

I tak doszłam do sedna niebotycznej awantury na internecie! Niebotycznej, bo pod felietonem M.Kałuskiego umieszczono aż 466!!! komentarzy Polonusów z całego świata. Niestety, komentarzy głównie niepochlebnych dla Polonii australijskiej. O tytułach wręcz wrogich: „Polonia australijska jest żałosna i wykołowana przez komuchów!”, „Polonia australijska stała się pośmiewiskiem na świecie” i... przynajmniej połowa w tym samym tonie.

Dlaczego, aż tak? Ponieważ Marian Kałuski twierdzi tam, że prezes Rady Naczelnej Polonii Australijskiej, a od niedawna i Nowozelandzkiej – Janusz Rygielski, należał do PZPR-u i felietonów podobnych temu, z którego pochodzi przytoczony powyżej fragment - napisał aż 1000! (Tu chciałabym zapobiec ewentualnym spekulacjom na temat autora artykułu zamieszczonego na WP, ponieważ istotne jest tylko, czy prezes RN należał do PZPRu.)

Sprawy tej nie należy nawet próbować zatuszować. Oprócz strony moralnej, byłoby to dla Polonii australijskiej - niebezpieczne. Rządowi australijskiemu może wydać się niezrozumiałym i karygodnym, że na czele uciekinierów z państwa komunistycznego reżymu, stoi przedstawiciel byłych ciemiężycieli.

Wobec czego, jeśli zostanie udowodnione, że prezes RN – Janusz Rygielski należał do PZPR-u – to jasne, że nie może on stać na czele antykomunistów. Natomiast jeżeli, powiedzmy, okaże się, że nie należał – no... to należą mu się przeprosiny.

Osobiście uważam, że POLONIĘ MOŻE REPREZENTOWAĆ TYLKO CZŁOWIEK O NIEPOSZLAKOWANEJ OPINII. I po niedawnej rezygnacji z kariery politycznej lidera opozycji NSW – z mniej istotnych powodów! – widać, że taka zasada obowiązuje w Australii. W związku z czym, niewyjaśnienie afery w RN, może spowodować konsekwencje niekorzystne dla Polonii australijskiej i nowozelandzkiej.

Choć... z obawą obserwując istniejące układy, mogę przewidzieć zakończenie: zamieszani przeczekają, aż się uciszy, natomiast nieczujący przynależności (a takich jest więcej) nie będą zainteresowani... Tak, że być może, nadal będzie nas reprezentować – niewybierana przez ogół Polonii (i co się z tym wiąże - nieznana ogółowi) RNPA i NZ!...

Chyba, że się wreszcie obudzimy i zastanowimy, jak ten problem – wg. zasad obowiązujących w demokratycznym państwie – rozwiązać.

Akcent Polski nr 7 – 2005
www.wirtualnapolonia.com

__________________________________________________________