niedziela, września 04, 2005

Rozmyślania za kierownicą nr 8 - Prawda, zakłamanie i cywilna odwaga

W ostatnim numerze Akcentu Polskiego ukazał się wywiad z Janem Majdą, historykiem literatury i metodykiem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W wywiadzie tym profesor podał znane wcześniej fakty, dotyczące zmarłego niedawno noblisty Czesława Miłosza.
Chodzi tu o słowa Miłosza napisane, czy też publicznie wypowiadane, w których dawał wyraz swojej niechęci do Polski i Polaków. Nie będę ich cytować - już to zrobiono, nie chciałabym też ich komentować. Niektórzy mają nadzieję, że są one wyjęte z kontekstu, lub skierowane do Polski komunistycznej. Wątpię. Np. zdanie: „Polak jest świnią, bo urodził się Polakiem” (jeśli jest dowiedzionym faktem) trudno czymkolwiek usprawiedliwić.

Zauważyłam kiedyś, że wielcy ludzie często mają charaktery zaprzeczające ich genialnej twórczości; dlatego mimo, że słowa Miłosza poniżające Polskę i Polaków są gdzieś - jako dowód, zarejestrowane (czyli są faktem niezbitym), pozostaje on dla mnie pisarzem wybitnym. Tak jak za wybitnego pisarza uważam Fiodora Dostojewskiego, mimo, że Polski i Polaków wyjątkowo nienawidził.

Bowiem każdy człowiek ma prawo do popełniania błędów - Bóg obdarzył nas wolną wolą!… Wraz z doświadczeniem zmieniają się nasze sympatie i antypatie, poglądy moralne i polityczne. I całe szczęście! - w miejscu stoją ludzie nudni i prości.

Nie wiem, czy Cz. Miłosz zmienił się w ostatnich latach życia i jaki był jego stosunek do Polski i Polaków, gdy ci - tacy niegodni szacunku! – ofiarowali mu mieszkanie w Krakowie i otoczyli opieką. Nie wiem też, czy zmienił swoje poglądy po śmierci! gdy jednak (po wielu sporach!) zwyciężyła dobra wola Polaków i jego ciało spoczęło w krypcie zasłużonych, na Skałce w Krakowie - obok największych polskich patriotów? Może obecnie, z zaświatów, wstydzi się swojej fałszywej oceny narodu, może narwanego, ale bohaterskiego i …gościnnego?

Ale problem jest w czymś innym. Mianowicie: czy jeśli ktoś jest sławnym artystą, naukowcem, politykiem i popełnia czyny niegodne – to czy należy je tuszować, czy ujawniać? (Ukrywanie prawdy też jest kłamstwem.) Dawniej, szczególnie za komuny, bohaterzy narodowi musieli być kryształowi. Takie kukły – pozbawione ludzkich cech, bez wątpliwości i przeważnie cierpiętnicy dla idei. Brrr… Historycy kłamali w żywe oczy, a naiwni wierzyli.

Na szczęście, przyszła moda odbrązawiania pomników.
Dowiedzieliśmy się więc, że wielcy byli i są, po prostu utalentowanymi - ale tylko ludźmi. Wobec czego, można ich zaakceptować nawet z pęczkiem najgorszych wad, bo nie są sztucznymi potworami.

Oczywiście najważniejsza jest spuścizna, jaką po sobie pozostawiają, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego, co w życiu prywatnym czynili - na tym polega uczciwość historii. I jeśli podaje się prawdziwe i udokumentowane, nawet niechlubne fakty z życia wielkich ludzi, to nie jest to szkalowanie geniuszy, tylko bolesna prawda.

Jest wiele rzeczy, o których nie chcemy wiedzieć: wojna w Iraku, umierające na całym świecie, z głodu i chorób dzieci, zadręczane na śmierć zwierzęta, bezdomni, których omijamy szerokim łukiem na ulicy – właśnie na to, nie powinniśmy zamykać oczu i udawać, że nas to nie dotyczy; a nie na fakt, że pisarz - uznany za polskiego, Polski nie kochał i publicznie dawał temu wyraz.

Polski Akcent dobrze się rozprowadza, właśnie dlatego, że ma odwagę być pismem niezakłamanym. I wierzę, że głównie, ma szanujących prawdę czytelników. Trudno zaliczyć do nich panie, które zadzwoniły do osoby kolportującej miesięcznik na terenie Sydney, z pretensjami, że szkaluje się w nim Miłosza. Panie miały pretensje rodem z epoki komunistycznej i takiż brak odwagi cywilnej, gdyż - w przeciwieństwie do Mistrza, którego broniły - wstydząc się swoich nazwisk uczyniły to anonimowo, do tego podając fałszywy numer telefonu.

Każdy ma prawo do przedyskutowania swoich opinii, ale ktoś, kto się kryje za brudną zasłoną - nie ma prawa walczyć o czyste idee.

Akcent Polski nr 9 - 2004

__________________________________________________________